Ekstremalne powroty

Lotnisko w Bangkoku. 



Dostaje bilety powrotne na trasach Bangkok - Kuala Lumpur i Kuala Lumpur - Frankfurt.
Brak biletu na przelot Frankfurt - Katowice. Bilet do odbioru w Malezji.
Wylot na czas, bardzo wygodnie zaliczone 2,5h w A787-8 Thai Airline


godzina 19 i lądowanie w całkowicie nie znanym lotnisku. Oczywiście stała procedura typu Connecting Fly chociaż w Kuala Lumpur daremnie szukać tego napisu na tablicach jak na innych lotniskach.


Na lotnisku oczywiście setka sklepów w strefie bezcłowej. Niestety noc nie pozwala zobaczyć co ciekawego dzieje sie na zewnątrz.


W centrum lotniska wysepka informacyjna wszystkich lini lotniczych, które korzystają z tranzytu przez Kuala Lumpur. Oczekiwanie do godziny 22.00 na otwarcie okienka info Lufthansa. 
Niestety bilet Frankfurt - Katowice który miał na mnie czekać w Malezji jest do odbioru we Frankfurcie. Zmieniono mi również bilet Kuala Lumpur - Frankfurt z wydanej prze Thai Airline na Lufthansa. W takim razie jak już wszystko wyjaśnione to można iść do swojego Gate i oczekiwać do północy na lot do Niemiec.


Potrójna kontrola przy wejściu do Gate, bezpieczeństwo musi być :)
Wreszcie A340-300 Lufthansa. Niewygodne miejsce zajęte, kilka drinków whisky i niezbyt dobry objad i można lecieć.


7 rano lądowanie na lotnisku we Frankfurcie. Godzina do lotu do Katowic. Czas sie sprężyć, procedura jak zwykle, connecting fly i ... przecież nie ma biletu to skąd wiedzieć jaka bramka. Tablica odlotów, jest Katowice gate A7 więc w droge. Niestety na jednej z bramek stop, brak biletu, trzeba sie wrócić i samemu wydrukować na wysepce Lufthansy. 45min do odlotu i nadal brak biletu. Kolejką na terminal 2, jedna stacja za daleko, powrót na Terminal 1 i wysepka, kolejka do komputerów z biletami, 30min do odlotu nadal przed monitorem. W końcu jest miejsce, dodatkowo pan z Lufthansy pomaga wszystkim sie z tym połapać, nie ma czasu szukać co i jak. Kilka kliknięć, przyłożenie paszportu i bilet wyłazi z maszyny. 20min do odlotu. Przejście przez bramki i do kontroli bagażu podręcznego. Jak zwykle kolejka na pół dnia. Wreszcie moja kolej, test test test i... plecak na bok, otwarcie i wyjęcie teleobiektywu do lustrzanki. Podowno komputer wykrył na nim ślady środków wybuchowych. 15min do odlotu. Przejscie do specjalnego pomieszczenia na test. Tam oczywiście kolejka bo i laptopy i inne rzeczy też są wybuchowe. Raz dwa pomazane jakimś wacikiem i można iść, wszystko ok. Biegiem do Gate A7. Bramka otwarta, nie ma autobusu. Podjeżdza. 10 min do odlotu. Sam w busie który podjeżdża do samolotu. Kierowca gasi silnik i wyłazi na fajke. 5min do odlotu dostaje jakiś kwitek od obsługi, chyba ze spisem pasażerów i ruszamy. Dojeżdżamy do B737-500. Panowie z jeżdżącymi schodami czekają na ostatniego turyste, wejście do samolotu, i za plecami zatrzaskują sie drzwi :)

Na szybko piwko bo człowiek sie zgrzał i go zgrzali. Godzinka lotu po stresach.
Mały szok termiczny. Wylot z Bangkoku 40c i przylot do Katowic 1c i śniezyca...
Po wszystkich przeżyciach ... odliczanie do następnych podniebnych wojaży :)


Komentarze